Gramatura potrawy w restauracji – obowiązek, czy możliwość?

Piotr Jankowski        07 marca 2018        Komentarze (0)

Wiecie co, namęczyłem się od mentalnego ping-ponga w rozgrywce z poniższym wpisem. Ilość przepisów, które dotyczą tego, co trzeba wpisać do menu jest zatrważająca. A ich jakość? Gorzej niż kiepska. Na szczęście to Wy prowadzicie ten biznes, nie ja.;) Kontakt z klientami, którzy otwierają restaurację czy każdy inny biznes często w jednym z aspektów wygląda bardzo podobnie. Najpierw jest entuzjazm i mnogość energii, a później duże zmęczenie wynikające ze świadomości i realizacji koniecznych do sprostania obowiązków. Ostatnio takim przykładem jest gramatura potrawy. Najprościej byłoby napisać, że trzeba ją podać, ale czytam przepisy i jako prawnik nie jestem w stanie przyjąć tego tak w 100% do świadomości.

Czy zatem należy podawać gramaturę w menu? W jaki sposób? Czy cena musi odnosić się np. do 100 g danej potrawy? Poniżej kilka wyjaśnień na kanwie ustawy z dnia 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług oraz rozporządzenia wykonawczego Ministra Rozwoju z dnia 9 grudnia 2015 r. w sprawie uwidaczniania cen towarów i usług.

Gramatura potrawy – czy należy ją podawać?

Obowiązku takiego nie ma. Na marginesie przypominam, że inaczej jest w zakresie informacji o alergenach. Niemniej jednak – choćby mnie Inspekcja Handlowa kroiła to będę stał okoniem za stanowiskiem, że gramatura potrawy w menu nie jest obowiązkowa i kropka. A już na pewno nie jest to obowiązek bezwzględny i odnoszący się do każdej pozycji w menu. Szczególnie od 1 stycznia 2016 r., kiedy to weszło w życie rozporządzenie, której podaję wyżej. Wcześniej obowiązywało rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 10 czerwca 2002 r. w sprawie szczegółowych zasad uwidaczniania cen towarów i usług oraz sposobu oznaczania ceną towarów przeznaczonych do sprzedaży. Wskazywano tam, że

Cennik powinien zawierać aktualne informacje dodatkowe umożliwiające łatwą identyfikację ceny z towarem, w szczególności: datę wystawienia, pełną nazwę potrawy lub wyrobu, określenie ilości nominalnej potrawy lub wyrobu, wyrażonej w legalnej jednostce miary, zawartej w jednej porcji, w tym zwłaszcza ilości głównego składnika (mięsa, drobiu, ryb), dodatków uzupełniających (przystawek, deserów) i napojów. W przypadku towarów sprzedawanych na sztuki dopuszcza się określenie ilości nominalnej oferowanej porcji w sztukach.

Teraz takich zapisów nie ma; jest następujący:

Cennik zawiera także aktualne informacje umożliwiające konsumentom identyfikację ceny z potrawą lub wyrobem, w szczególności pełną nazwę potrawy lub wyrobu, pod którą jest on sprzedawany, oraz określenie ilości potrawy lub wyrobu, do których się odnosi.

A zatem wskazuje się co prawda, że trzeba określić ilość potrawy lub wyrobu, ale już nie precyzuje się, że trzeba to zrobić w jednostce miary. Poza tym cena jednostkowa może dotyczyć odpowiednio ceny za sztukę – dla towarów przeznaczonych do sprzedaży na sztuki. A zatem może to być sztuka schabu, czy miska sałaty. Dużo, mało, wiele – to przecież określenie ilości. Dodatkowo, nie trzeba podawać ceny jednostkowej, bo jest ona taka sama jak cena sprzedaży bądź też dotyczy zestawu. Sprzedaż kotleta schabowego z ziemniakami i surówką, choćby raz danie ważyło 0,1 kg, a raz 0,8 kg zawsze będzie w tej samej cenie. Dla przeciwwagi dopuszczam jednak możliwość konieczności informowania o wadze np. ziemniaków (np. dla 100g), jeśli sprzedawane one są oddzielnie, czy w szczególności o ilości podawanego alkoholu (np. 50ml).

Gramatura potrawy

Żeby nie było tak kolorowo i butnie

Jednakowoż uczciwie uprzedzam Cię, że to jest moje stanowisko. Z nim się można zgodzić, ale i nie. I tak też może postąpić WIIH nakładając na Ciebie karę pieniężną. Gdyby jednak tak się stało, odezwij się. Spróbujemy z nimi powalczyć. Gdyby też przyszło Ci do głowy, że kara pieniężna w kwocie 200 zł to za mało, żeby iść do prawnika, który skosi bajońskie sumy to Cię uspokajam. Podeślij mi decyzję i zobaczymy. A może podejdę do tematu hobbystycznie?;)

Czy ktoś wyobraża sobie sytuację, w której w menu podana jest cena za kotlet za 100 g, za ziemniaki za 100 g i za surówkę za 100 g, następnie przed włożeniem na talerz wszystko jest ważone i dodawane? Bo ja nie. No chyba, że taka byłaby natura lokalu, w którym rządziłby bufet szwedzki. W tradycyjnej restauracji nie wyobrażam sobie, jak konsument miałby się odnaleźć? Mnie dla przykładu strasznie irytuje, kiedy kupuję rybę i do czasu otrzymania paragonu nie wiem, ile dostanę. A ile tu podstaw do nadużyć, ho ho.

Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej mogą mieć w tym temacie inne zdanie i zalecenia, i raczej mają. Może zatem nie warto kopii kruszyć i stosować się do mojej wykładni, która z pewnością płynie z chęci zwrócenia uwagi i wyeliminowania z obiegu nierealnych i nieprecyzyjnych obowiązków. Jeśli zatem chcesz spać spokojnie, to proponuję, abyś uzupełnił menu o podanie ilości sprzedawanej potrawy. Uważam za zupełnie wystarczające, jeśli przy danym daniu wpisze się ilość w gramach, co do której jest pewność, że na wydawce potrawa nie będzie lżejsza.

Nie zapomnij, że gramatura potrawy to niejedyny niekoniecznie jasny składnik w menu. Musisz też dodać informację o alergenach i wykaz składników potrawy.

Pozdrawiam!

{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: