Gastronomia a stan zagrożenia epidemicznego

Piotr Jankowski        16 marca 2020        Komentarze (0)

Okres wprowadzonego stanu zagrożenia epidemicznego dla branży gastronomiczno-hotelarskiej doprowadzi do strat finansowych, redukcji zatrudnienia i pewnej stagnacji na rynku, który utrzyma się jeszcze dłuższy czas po tym, jak stan ten zostanie odwołany. Z punktu widzenia tematyki, jaką podejmuje na tym blogu, do rozważenia jest kilka szczególnych aspektów, które dotkną gastronomię w tym nieszczęsnym okresie i na które chciałbym zwrócić Wam uwagę.

Gastronomia a stan zagrożenia epidemicznego

Na wstępie, mocą Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 r. od dnia 14 marca 2020 r. do odwołania ustanowiono czasowe ograniczenie prowadzenia działalności polegającej na przygotowywaniu posiłków i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym własnego wyboru potraw z wystawionego menu, spożywanych na miejscu. Krótko mówiąc, ograniczenie obejmuje w szczególności bary, restauracje i kawiarnie. Ponadto, dotyczy to również działalności związanej z prowadzenie obiektów noclegowych turystycznych i miejsc krótkotrwałego zakwaterowania – dot. podklasy w PKD o numerze 55.20. Co ważne, nie dotyczy to hoteli. Ograniczenie to polega na całkowitym zakazie prowadzenia działalności (nie dotyczy sprzedaży na wynos). W wyniku wprowadzonych ograniczeń, zamknięte są również lokale gastronomiczne w centrach handlowych.

Poza wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego, istnieje jeszcze inny stan, który może mieć wpływ na prawne relacje pomiędzy klientem a restauracją. Jest to stan chorobowy – bardzo prawdopodobny w najbliższym czasie, a także stan mniejszej, czy większej paniki i obawy o zdrowie własne i zdrowie najbliższych. Zatem oczywiste jest, że znakomita większość z zaplanowanych imprez nie dojdzie do skutku.

Postaram się Wam przybliżyć konsekwencje obecnej sytuacji na rynku dla branży gastronomiczno-hotelarskiej, co skupia się głównie wokół kilku zagadnień z prawa cywilnego i prawa pracy.

Negocjacje w umowach najmu, czyli co w sytuacji, gdy nie mogę prowadzić działalności w centrum handlowym, ale dalej muszę płacić czynsz? Wtedy pomocna może się okazać reguła rebus sic stantibus, o czym pisałem w odniesieniu do wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Krótko pisząc, jest to regulacja, która pozwala na zmianę obowiązków w stosunku prawnym (czyt. obniżkę czynszu), jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy. Jednak tak jak w przypadku wolnych niedziel, centra handlowe miały argumenty, które powodowały, że każda sytuacja mogła być oceniona inaczej, a o wolnych niedzielach mówiło się na dużo wcześniej od daty ich prowadzenia, tak tutaj sytuacja wydaje się o wiele bardziej klarowna. Uważam, że obniżki czynszu – choćby częściowe będą musiały mieć miejsce.

Zadatek i zaliczka, czyli co w sytuacji, gdy klient wpłacił zadatek bądź zaliczkę, ale impreza z powodu stanu epidemicznego nie może się odbyć? Sytuacja jest klarowna, gdy dotyczy okresu utrzymywania się stanu epidemicznego w Polsce. Impreza (czyt. chrzciny, wesele) po prostu nie może się odbyć. Nie jest to wina ani lokalu ani klienta, dlatego czy to zadatek, czy zaliczka powinna zostać zwrócona. Nieco inaczej sytuacja będzie się kształtować, jeśli impreza przypadnie w okresie, gdy stan zagrożenia epidemicznego zostanie zniesiony. Tutaj jednak trudno o jednoznaczną odpowiedź, wszystko będzie zależało od konkretnego przypadku, okresu w jakim impreza będzie miała się odbyć (ile dni upłynęło od zniesienia stanu zagrożenia), stanu zdrowia uczestników imprezy, stanu personelu itp.

Niewykonanie zobowiązania, czyli co w sytuacji, gdy klient upiera się przy organizacji imprezy, ale spotyka się z odmową, w związku z czym domaga się odszkodowania za niewykonanie umowy? Sytuacja jest klarowna w okresie stanu zagrożenia epidemicznego. Lokal nie może zorganizować imprezy, co spowodowane jest okolicznościami, które nie wynikają z jego winy. Natomiast w okresie, gdy stan zagrożenia zostanie zniesiony, wszystko będzie zależało od konkretnego przypadku. Bo przecież pracownicy mogą być na zwolnieniach, a dostawcy mogą nie wyrobić się z dostarczeniem produktów.

Wynagrodzenie dla pracowników w okresie stanu zagrożenia epidemicznego, czyli co w sytuacji, gdy restauracja nie prowadzi sprzedaży na wynos, a pracownik nie jest na zwolnieniu, nie chce iść na płatny czy bezpłatny urlop, ale chce otrzymywać wynagrodzenie? Na chwilę obecną, nie istnieją regulacje, które wyłączałyby skutecznie możliwość zatrzymania wypłaty wynagrodzenia. Można spróbować wysłać pracownika na zaległy urlop (jeśli jest taka opcja), czemu pracownik nie może się sprzeciwić. Mówimy oczywiście o sytuacji, gdy zatrudnienie odbywa się w oparciu o umowę o pracę. Dużą trudność wprowadza tutaj taka konstrukcja ograniczenia działalności gastronomicznej, że de facto może ona być prowadzona, ale z ograniczeniem do sprzedaży na wynos.

Z powyższym problemem wiąże się również pojęcie tzw. przestoju w pracy. Jednakże, z uwagi na fakt, iż ów przestój nie jest spowodowany zachowaniem pracownika, nie może on stanowić podstawy do wstrzymania wypłaty wynagrodzenia. Może natomiast uzasadniać polecenie wykonywania pracy, która niekoniecznie współgra z kwalifikacjami zatrudnionego, jednak jest w danych okolicznościach „odpowiednia”, czyli taka, która odpowiada przygotowaniu pracownika, a jednocześnie koresponduje z bieżącymi potrzebami pracodawcy.

Obecnie rząd pracuje nad wprowadzeniem rozwiązań, tzw. pakietu osłonowego, który miałby obejmować takie zagadnienia, jak płatność ZUSów, czy podatków. Biznes liczy również na to, że ustawa w sposób kompleksowy odniesie się do sytuacji pracowników, którzy nie świadczą pracy z uwagi na czasowe zamknięcie działalności. Sytuacja jest o tyle patowa, że rację w sporze pracownik-pracodawca mają obie strony. Pracownik chce otrzymywać wynagrodzenie, bo dlaczego miałby ponosić szkodę i konsekwencje finansowe, zaś pracodawca nie chce płacić wynagrodzenia, bo dlaczego miałby ponosić dodatkowe konsekwencje, skoro też nie ma przychodu.

Dlatego zarówno w relacjach pracowniczych, jak również w relacjach na linii klient-lokal, powinniśmy kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem i wspólnie próbować wypracować kompromisowe rozwiązania.

Na chwilę obecną pozostaje nam liczyć jedynie na mądre rozwiązania ustawowe. Nie łudźmy się jednak – konsekwencje tego stanu rzeczy poniosą wszyscy.

 

Życząc dużo zdrowia, pozdrawiam!

{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }

Dodaj komentarz

Poprzedni wpis:

Następny wpis: