Zasady dotyczące sprzedaży alkoholu – zmiany w prawie

Piotr Jankowski        05 marca 2018        Komentarze (0)

9 marca 2018 r. zmianom ulegną pewne zasady dotyczące sprzedaży alkoholu. Dotknie to także biznes gastronomiczny, bo pojawią się nieistniejące dotąd utrudnienia w zakresie uzyskania zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Ogranicza się też w znacznym stopniu zakres zezwolenia cateringowego, które często było furtką dla przedsiębiorców, którym cofnięto zezwolenie na sprzedaż.

Zacznę od tego, że zmiany dotyczą sprzedaży alkoholu w lokalu na bazie „zezwolenia cateringowego„. Każdy w tej branży doskonale wie, że cofnięcie zezwolenia na sprzedaż alkoholu w danym lokalu dla danego przedsiębiorcy mogło być w pewien sposób zastępowane przez zezwolenie cateringowe.

Obecnie będzie to o wiele trudniejsze z uwagi na zmianę definicji takiego zezwolenia. Podczas, gdy do tej pory zezwolenie cateringowe mogło być uzyskane przez przedsiębiorcę zajmującego się tzw. „organizacją przyjęć” – co daje duże pole do popisu interpretacyjnego, tak obecnie będzie to działalność polegająca na „dostarczaniu żywności na imprezy zamknięte organizowane w czasie i miejscu wyznaczonym przez klienta, w oparciu o zawartą z nim umowę„. Czyli już tzw. zamknięte imprezy urodzinowe lokalu tracą na znaczeniu.

Nie wykluczam, że przy odpowiedniej determinacji i na taką sytuację rzutki przedsiębiorca znajdzie wyjście. Niemniej obecnie będzie to o wiele bardziej karkołomne, bo po pierwsze musi być zewnętrzny klient, z którym trzeba mieć umowę, a po drugie działalność musi polegać na dostarczaniu żywności.

Ponadto, do zmian należy zaliczyć wprowadzenie limitów w zakresie wydawanych zezwoleń na sprzedaż piwa. Do tej pory limity dotyczyły tylko zezwolenia B i C. I ta zmiana może mieć znaczny wpływ na przedsiębiorców gastronomicznych, bo jeśli w danym mieście jest limit 400 zezwoleń, a Twój lokal będzie 401 to zezwolenia możesz nie uzyskać. Nawet na browarek. Myślę jednak, że w zakresie piwa te limity nie będę doskwierały. Czas pokaże. Wprowadzono również kryterium, jakim organ wydający zezwolenie miałby się kierować przy ilości wniosków przekraczającej limit zezwoleń, czyli odległość od najbliższego, już istniejącego punktu sprzedaży alkoholu, zaś w dalszej kolejności ilość punktów należących do danego właściciela.

Co więcej? W wyniku wchodzącej w życie nowelizacji Rada Gminy może ustalić czas otwierania i zamykania lokali, które sprzedają alkohol na wynos. Gastronomowie mogą odetchnąć z ulgą, bo w pierwszej wersji ustawy, opisana możliwość dotyczyła także sprzedaży alkoholu na miejscu, co mogłoby mocno odbić się na restauracjach i lokalach rozrywkowych. Okazuje się więc, że możliwość reglamentowania godzin otwarcia lokali gastronomicznych przez Gminę dalej pozostaje dyskusyjne.

Dotychczasowe uchwały Rady Gminy są ważne przez 6 miesięcy, czyli do 9 września 2018 r. Samorząd terytorialny powinien tę kwestię mieć na uwadze, bo po wskazanej dacie, dotychczasowe uchwały przestaną obowiązywać.

Gdybyś z kolei chciał prowadzić sprzedaż na imprezach masowych to musisz wyposażyć się w zezwolenie jednorazowe. Plus tego taki, że mniej wymogów należy spełnić, aby je uzyskać. Ważne jest dwa dni.

Na marginesie dla przedsiębiorcy i na piedestale dla koneserów spożywania trunków pod chmurką – kolosalnej zmianie ulegnie przepis, który zakazuje spożycia alkoholu w miejscach publicznych, bo do tej pory miejsca publiczne były sprecyzowane jako ulice, place i parki. Obecnie zaś, będą to po prostu miejsca publiczne.;) I dopiero zapisy uchwały samorządowej mogą wprowadzić możliwość spożywania w konkretnym miejscu.

Pozdrawiam!

Zakaz konkurencji w umowie najmu – pułapki przy najmie lokalu #7

Piotr Jankowski        19 lutego 2018        Komentarze (0)

Zakaz konkurencji w umowie najmu to z jednej strony konieczne zabezpieczenie w kontakcie z właścicielem lokalu, a z drugiej niepozorny wtręt do umowy, który może Cię dużo kosztować. W zależności od tego z kim podpisujesz umowę. Najczęstszym i najbardziej znanym rodzajem jest ten pierwszy, który dotyczy zakazu prowadzenia działalności gastronomicznej przez właściciela lokalu. Z kolei ta druga strona, uwidacznia się w umowach najmu z galeriami. Podczas, gdy o pierwszym nie można zapomnieć, tak już drugi zakaz dobrze byłoby wyeliminować.

O pozostałych pułapkach w umowie najmu możesz przeczytać tutaj.

Zakaz konkurencji dla właściciela lokalu

Czy ktoś z Was nie wyobraża sobie sytuacji w której dobrze prosperująca restauracja jest łakomym kąskiem dla liczących na łatwiznę kombinatorów? W momencie, gdy właściciel lokalu albo osoba z jego otoczenia zauważa pewne możliwości w „przejęciu lokalu”, zaczyna działać. To są sytuacje z życia wzięte, które nie tylko powodują, że dochodowy biznes ulega zawieszeniu, ale generuje niepotrzebny stres. I złość. Dlatego ważne jest, żeby umowa najmu w sposób maksymalnie skuteczny mogła Cię przed takimi zakusami zabezpieczyć. Bo bez odpowiednich zapisów, często mogę jedynie rozłożyć ręce i poradzić odbudowę renomy w innym miejscu.

A przecież możliwości zabezpieczenia są proste. W pierwszej kolejności trzeba pamiętać, aby wypowiedzenie umowy najmu przez właściciela nie było zbyt proste. Poza tym, trzeba mieć na uwadze zapis, który spowoduje, że jeśli właściciel zechce w danym miejscu prowadzić działalność o gastronomicznym charakterze samodzielnie bądź przez osoby trzecie/bliskie w pewnym okresie nawet po rozwiązaniu umowy, wówczas będzie zobowiązany do zapłaty kary umownej na Twoją rzecz. Po trzecie, można zastrzec, że szyld, wystrój lokalu, dress code, receptury i cały zamysł restauracyjny, który przez lata budowałeś stanowi Twoją własność. Zapis może być ogólny, ma jedynie na celu uświadomić i zarazem utrudnić wszelkie nieuczciwe zakusy. Po czwarte, warto się ustrzec przed negatywnym skutkiem zmian w zakresie własności lokalu.

Zakaz konkurencji w umowie najmu

Zakaz konkurencji dla Ciebie – tzw. klauzula wyłączności

Inny zakaz konkurencji w umowie najmu z jakim spotykam się przy analizie umów (szczególnie z galeriami) dotyczy bezpośrednio Ciebie. Chodzi mianowicie o sytuację, w której zakazuje się prowadzenia działalności o tożsamym charakterze w określonej odległości od danego punktu. Innymi słowy, jeśli chcesz zdywersyfikować swój biznes i otworzyć gastronomię poza centrum handlowym to może się okazać, że będziesz miał problem.

Często zakaz obwarowany jest konkretnym terminem, co powoduje, że rezygnacja z danej lokalizacji i przeniesienie jej do innej może być dla Ciebie kosztowne. Trzeba zwracać na to uwagę, bo kary umowne z reguły zaczynają się od 5-cyfrowych kwot. Ku Twojej uciesze – tego rodzaju zapisy mogą być uznane za niedozwolone ograniczenie konkurencji. W tym też kontekście warto ewentualnie zwrócić się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Pozdrawiam!

Umowa z kucharzem – czy mogę zatrudnić kucharza na umowę o dzieło?

Piotr Jankowski        09 listopada 2017        Komentarze (0)

Sposobów przyjmowania do pracy w przedsiębiorstwach jest kilka. Umowa o pracę, umowa zlecenia, umowa o dzieło, kontrakty, praktyki, staże, czy korzystanie z pracowników tymczasowych bądź agencji zatrudnienia. Ten wpis chciałbym rozpocząć od konkluzji – o tym, jaki charakter prawny ma umowa łącząca daną osobę z przedsiębiorcą decydują okoliczności danego stosunku umownego i treść umowy, a nie jej nazwa i zgodne stanowiska stron. Zatem jaka umowa z kucharzem powinna występować w gastronomii?

Krótko mówiąc i co do zasady: umowa o pracę bądź umowa zlecenia.

Jeszcze tytułem wstępu – okres, w którym piszę te słowa to także okres, w którym Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest szczególnie uczulony na prowadzenie kontroli i uznawanie poszczególnych umów za takie, które doprowadzą do wpływu do państwowej kasy odpowiedniej daniny. Bo co szczególnie istotne, od umowy zlecenia należy odprowadzić niemalże te same składki, które odprowadza się przy umowie o pracę. Przeciwnie zaś przy umowie o dzieło, która oskładkowana nie jest.

Przechodząc do rzeczy – umowa z kucharzem z reguły będzie umową o pracę bądź umową zlecenia. Świadczy o tym szereg okoliczności, a przede wszystkim zakres obowiązków. Oczywiście może zdarzyć się tak, że zatrudnisz na swojej kuchni osobę, która w konkretny wieczór ma wykonać konkretne dzieło dla konkretnych osób i tutaj pole do popisu jest szerokie. Jednak na co dzień, umowa z kucharzem nie będzie umową o dzieło, jeśli będzie ją charakteryzować:

  • powtarzalność – nawet przy założeniu, że menu ustalane jest przez kucharza i zmienia się co tydzień; powtarzalność oznacza, że każdego dnia wykonuje się tę samą pracę w oparciu, co do zasady, o te same składniki i recepturę.
  • ogólność i pobieżność – jeśli w umowie zwarte są stwierdzenia, że obowiązkiem kucharza jest opracowywanie i przygotowywanie posiłków oraz ich wydawanie, a czasem też obsługa baru, czy imprez okolicznościowych to taki zakres uznawany jest za ogólny. Inaczej wyglądałaby sprawa, gdyby ustalić, że dany kucharz ma wykonać 1000 szt. sushi w ciągu 24 godzin z ustaleniem jaki dokładnie rodzaj sushi ma być wykonany.
  • rezultat pracy kucharza nie jest określony – j.w. Innymi słowy, dopiero dokładne określenie dzieła, jakie ma wykonać dany kucharz może pozwolić uznać, że jest to umowa o dzieło. Rezultat umowy o dzieło powinien być bowiem obiektywnie osiągalny i w konkretnych warunkach pewny. Nie można uznać za dzieło czegoś, co nie odróżnia się w żaden sposób od innych występujących na danym rynku rezultatów pracy. Dzieło powinno posiadać charakterystyczne, wynikające z umowy cechy, umożliwiające zbadanie, czy dzieło zostało wykonane prawidłowo i zgodnie z indywidualnymi wymaganiami bądź upodobaniami zamawiającego. Nie można bowiem uznać za dzieło czegoś, co nie odróżnia się w żaden sposób od innych występujących na danym rynku rezultatów.
  • brak odpowiedzialności za wady – bo jakie wady może mieć potrawa? Chyba, że mają mieć konkretny wygląd i gramaturę – tu więc jest pole do popisu. Sam brak odpowiedzialności już wskazuje, że umowa z kucharzem nie powinna przybierać formy dzieła, bowiem kucharz odpowiada za staranne działanie nie za rezultat choćby w postaci wystawienia przez klienta 5 gwiazdek za smak na tripadvisorze.

Klienci często próbują przedstawić mi argumenty, ze przecież druga strona godziła się na taką umowę i dlaczego ktoś ma ingerować w swobodę umowy. Ano rządzący tym krajem zdecydowali niegdyś, że swoboda umów jest oczywiście dopuszczalna, ale umowa musi być zgodna z bezwzględnie obowiązującymi przepisami, właściwością stosunku prawnego i zasadami współżycia społecznego. Zamiar zawarcia umowy o dzieło, a także świadome podpisanie takiej umowy, nie może zatem zmienić charakteru zatrudnienia zainicjowanego taką umową, jeśli zatrudnienie wykazuje w przeważającym stopniu cechy innego stosunku prawnego. Tym bardziej, że (nie oszukujmy się), wielu nie zdaje sobie sprawy z istniejących różnic.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z dnia 19 kwietnia 2016 r. (III AUa 1486/15) wskazał, że bez względu na to w jakich słowach opisze się obowiązki kucharza/kelnera i ich znaczenie dla współczesnej branży gastronomicznej, czynności wykonywane przez wymienione osoby nie będą prowadziły do powstania dzieła – zmaterializowanego albo niezmaterializowanego produktu finalnego. Zatem powyższe zasady ogólne można odnieść do wszystkich osób zatrudnionych w branży horeca. Kucharzy, kelnerów, osoby sprzątające i obsługujące gościa.

Czasem decyzje o zastosowaniu tej czy innej umowy, która umożliwi oszczędności przynajmniej przez pewien okres podejmowane są świadomie. Dlaczego? Przyczyny są dwie. Albo zaoszczędzone na składkach pieniądze przedsiębiorca inwestuje (w siebie, czy działalność) albo płaci większą kwotę kucharzowi. Trzeba jednak pamiętać, że o kontrolę można się potknąć i nabić sobie dużego guza.

Jeśli chcesz otrzymać umowę z kucharzem – napisz do mnie.

Umowa z kucharzem

W jednej z warmińskich gmin, tamtejsi radni podjęli uchwałę dotyczącą godzin otwierania i zamykania placówek handlu detalicznego, zakładów gastronomicznych i usługowych. Przyjęto m.in., że zakłady gastronomiczne oraz ogródki piwne do nich przyległe mogą być otwarte do 24 (pon-czw i niedziela) oraz do 1 w nocy (w piątki i soboty). Łaskawie wyłączono jednak spod tego zakazu organizowanie imprez rozrywkowych, o ile ma to miejsce w placówkach, które mogą sobie pozwolić na zamknięcie pomieszczeń.

Oj jak mi nie w smak taki interwencjonizm samorządowy. Jaki cel ma wprowadzanie takich zakazów? Kogo ma uchronić i przed czym? Czy prawo do spokojnego odpoczynku nocnego części mieszkańców musi oznaczać, że klimatyczny lokal gastronomiczny nie może poczęstować swoich gości posiłkiem po północy? Ociera mi się to o absurd. Przysłowiowe dziecko zostało wylane podczas tej kąpieli.

Bo oczywiście zdaję sobie sprawę, że ta kąpiel ma związek ze sprzedażą alkoholu i często idącym z nią w parze chuligaństwem, zakłócaniem ciszy nocnej i bandyterką. Ale to są problemy powszechnie występujące wszędzie. Czym wobec tego winne są lokale, które chcą prowadzić kulturalną działalność gastronomiczną? Albo sklepy spożywcze? Bo one też objęte były tą uchwałą.

Istnieje szereg różnych środków, które zapobiegają i skutecznie eliminują działalność lokali, które faktycznie mogą w pewnym stopniu przyczyniać się do zachowań zabronionych. Dla przykładu wystarczą dwa udokumentowane przypadki naruszenia porządku publicznego (choćby zakłócanie ciszy nocnej) albo udokumentowana sprzedaż alkoholu osobie poniżej 19 roku życia, a zezwolenie na sprzedaż alkoholu zostanie cofnięte.

Otwieranie i zamykanie lokali gastronomicznych

Tego rodzaju obostrzenia można spotkać niestety w wielu gminach w kraju. Na szczęście wielu przedsiębiorców nie godzi się z takim ograniczeniem ich swobody działalności, zagwarantowanej przecież ustawą zasadniczą. W efekcie podejmuje się próby skarżenia niekorzystnych uchwał (przez Wojewodę albo sądy administracyjne) i akurat w tym przypadku przyniosło to pozytywny skutek. Uchwała została uznana za nieważną przez Wojewodę Warmińsko-Mazurskiego, wobec czego w chwili obecnej lokale powinny działać w sposób nieskrępowany.

Warto mieć na uwadze, że otwieranie i zamykanie lokali gastronomicznych winno leżeć w gestii przedsiębiorcy, zaś ustaleni sztywnych dni i godzin przez organ samorządu terytorialnego może stanowić naruszenie swobody działalności gospodarczej. Choć co prawda sądy administracyjne nie do końca aprobują wskazane stanowisko.

Pozdrawiam!

Wykaz składników potrawy w restauracji

Piotr Jankowski        25 października 2017        4 komentarze

Niniejszy wpis jest wynikiem śmiałych zapytań części Czytelników kierowanych via e-mail i sprowadzających się do pytania: czym jest ten przeklęty wykaz składników potrawy i jak czynić zadość obowiązkom?

Okazuje się bowiem, że wykaz składników potrawy w restauracyjnym menu jest trudną potyczką w kontakcie z organami urzędowej kontroli żywności. Może z tego względu, że w dalszym ciągu reguły gry nie do końca znane są przedsiębiorcom. A może z tego, że obowiązek wykazywania składników potraw jest skonstruowany nieczytelnie. Na dodatek, w zależności od organu, jest on inaczej interpretowany. A może też z uwagi na zwykłe przeoczenie.

Koniec końców, jak się okazuje wyniki tej potyczki też są dotkliwe, bo zdarzają się już mandaty za braki w menu. Uspokajam więc wszem i wobec, i podaję, że prawidłowo skonstruowany wykaz składników to kaszka z mleczkiem i w bardzo prosty sposób można wpleść go do menu.

Jeszcze tytułem wstępu – obowiązek w zakresie znakowania wprowadził Minister Rolnictwa w rozporządzeniu z dnia 23 grudnia 2014 r. w sprawie znakowania poszczególnych rodzajów środków spożywczych. Oznacza to, iż nie jest to wymysł europejski, bowiem rozporządzenie europejskie w tej kwestii daje krajom członkowskim wolną rękę. Istnieje więc możliwość walki na szczeblu krajowym, aby ten obowiązek znieść bądź go nieco zliberalizować tudzież oprawić w konkretne, i jasne dla wszystkim ramy.

Wskazane rozporządzenie opisuje w art. 19, że w przypadku środków spożywczych oferowanych do sprzedaży konsumentowi finalnemu lub zakładom żywienia zbiorowego bez opakowania lub w przypadku pakowania środków spożywczych w pomieszczeniu sprzedaży na życzenie konsumenta finalnego lub ich pakowania do bezzwłocznej sprzedaży podaje się wykaz składników – zgodnie z art. 18-20 rozporządzenia nr 1169/2011, z uwzględnieniem informacji, o których mowa w art. 21 tego rozporządzenia – czyli obowiązek informowania o alergenach.

Wykaz składników potrawy najprościej umieścić pod jej nazwą. Wcale nie musi wyjść z tego książka kucharska. Wykaz obejmuje wszystkie składniki środka spożywczego, w malejącej kolejności ich masy w momencie użycia składników przy tworzeniu dania. Zerknij, jak fantastycznie, a jednocześnie nierealnie dla małego lokalu i na szczęście zbyt pieczołowicie robi to SPHINX. Zbyt pieczołowicie, bo w mojej ocenie restauracja nie ma obowiązku podawania ilości składnika (w %) lub kategorii składników użytych do wytwarzania lub przygotowania danego dania.

Moja rada, rodząca się w czasie trywialnej próby stworzenia pożywnego obiadu, jest następująca.

  1. Po pierwsze – pod nazwą potrawy umieść nazwy najważniejszych składników. Uwaga, podaję przykład. DANIE APLIKANTA: kotlet ze schabu wieprzowego w panierce z bułki tartej i jajka, z ziemniakami z wody, ogórkami w 18% śmietanie i przyprawami. Pod spodem, wyróżniającą się czcionką (np. pogrubioną) możesz wpisać nazwy występujących lub mogących wystąpić alergenów. Np.: może zawierać alergeny: orzechy, glutenC’est tout. Nic więcej. Nie trzeba wyliczać procentów, podawać gramatury.
  2. Po drugie – kontakt z Sanepidem lub Inspekcją Handlową i ustna prośbą o pomoc albo pisemny wniosek o interpretację przepisu art. 19 z polskiego rozporządzenia Ministra Rolnictwa i udzielenie odpowiedzi o to, jak ma wyglądać wykaz składników potrawy w restauracji.
  3. Po trzecie – obowiązek dotyczy każdej potrawy, bo dla przykładu sałatka grecka też posiada swoje składniki.

Wykaz składników potrawy

 

Powyższej przedstawiono najważniejsze kwestie jeśli chodzi o wykaz składników potrawy. Jeśli chcesz poczytać o tym więcej, musisz zajrzeć do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z dnia 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności, zmiany rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1924/2006 i (WE) nr 1925/2006 oraz uchylenia dyrektywy Komisji 87/250/EWG, dyrektywy Rady 90/496/EWG, dyrektywy Komisji 1999/10/WE, dyrektywy 2000/13/WE Parlamentu Europejskiego i Rady, dyrektyw Komisji 2002/67/WE i 2008/5/WE oraz rozporządzenia Komisji (WE) nr 608/2004. Do ściągnięcia tutaj – wersja na dzień publikacji artykułu.

Nie taki diabeł straszny. Ale co Wy na to, żeby skierować zapytanie do Ministra Rolnictwa, czemu taki niewdzięczny obowiązek na Was nałożył?

Pozdrawiam!